piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział II


- Nie mogę uwierzyć, że minął już prawie cały rok szkolny, a ty?
- Taa... Za parę dni egzamin... Trzeba będzie ćwiczyć...
- A jak już mówimy o ćwiczeniach, jak ci idzie praca nad tym jutsu obronnym? Jakieś postępy?
- Trochę, ale muszę jeszcze nad nim popracować. Mam nadzieję, że niedługo Fuuhasan się ujawni i pójdzie mi lepiej... Może skończmy już gadać, bo coś tak czuję, że sensei zaraz nas zapyta...
- Raczej nie. Wyglądamy jakbyśmy słuchali, co mówi.
- Niby racja, ale wolę nie ryzykować...
- Uuu, wzolowa ucennica boi się, ze zostanie za kale po lekciach?
- A cy pewien idiota nie boi się, ze jak go spiolę, to będzie bez zębów i caly zaklwawiony ?!?
- Możliwe, że któryś tak, ale ja nie, ponieważ NIE JESTEM IDIOTĄ!!!
- Nie wrzeszcz, przecież słyszę... - z telepatycznej rozmowy wyrwał nas głos nauczyciela.
- Dobrze, zanim skończymy pragnę przypomnieć, że egzamin jest w poniedziałek o ósmej rano. Radzę wam wszystko powtórzyć. Możecie wyjść. - wszyscy opuścili klasę dystyngowanie i kulturalnie przepychając się do drzwi... Biegłam ulicami w stronę pola treningowego.- Dziś na pewno opanuję tę technikę! Nic mnie nie powstrzyma! - ta myśl towarzyszyła mi przez te kilka minut drogi. Na miejscu wyjęłam zwoje i po raz kolejny przeczytałam jeden z nich. "...Fuuhasan ujawnia się najczęściej między 11 a 12 rokiem życia. Najłatwiej odkryć je w czasie treningu..." - ten krótki urywek znałam już na pamięć. Codziennie ciężko trenowałam, by Fuuhasan wreszcie dało jakiś znak swojego istnienia, ale niestety moje kekkei genkai nie raczyło jak na razie pofatygować się tak jak ja...
Zaczęłam od treningu Ostrzy i ćwiczyłam ich szybkość i celność. Po godzinie treningu mojego podstawowego ataku zabrałam się do próby opanowania jutsu obronnego. Miałam już jego pełną wizję. Wiedziałam wszystko o swoim kekkei genkai i widziałam jak wykorzystać tę wiedzę. Jak zwykle wszystko już zaplanowałam. Możliwości nowej techniki, te pewne i te pod znakiem zapytania. Kanashimi było dopięte na przedostatni guzik. Brakowało mu tylko kontroli nad samymi "umiejętnościami" wiatru... Skupiłam się najbardziej jak mogłam... - Jestem powietrzem, nic mnie nie dostrzeże, nic nie zrani, nikt nie wyczuje mojej obecności... Jestem wiatrem, unoszę się nad ziemią, widzę wszystko dokładnie, daleko... - powtórzyłam tak do siebie w myślach kilka razy, a potem rozkazałam Fuuhasan się aktywować. Poczułam się dziwnie... inaczej... Otworzyłam oczy i zobaczyłam wszystko tak wyraźnie, że na początku aż zakręciło mi się w głowie. Widziałam jakby normalnie, ale jednocześnie widziałam wszystko w zasięgu jakiś 6-7 kilometrów nie tracąc ani kawałka obrazu przed sobą. Po prostu "wiedziałam", co gdzie jest, w którym miejscu spadł z drzewa liść, gdzie powiał wiatr...
- Fuuhasan... - powiedziałam szeptem sama do siebie... Więc tak działa, super... Teraz moja technika na pewno mi wyjdzie... Złożyłam pieczęcie i błagałam w myślach moje kekkei genkai, by udało mi się wreszcie opanować tą technikę... Pracowałam nad nią tak długo, musi się udać! Ok, teraz zostaje sprawdzenie tego. Spróbowałam przejść przez najbliższe drzewo. Udało się, moja technika działa! Teraz trzeba jeszcze sprawdzić inne rzeczy, ale do tego potrzebna jest druga osoba... Dezaktywowałam technikę i pobiegłam najszybciej jak mogłam do domu Naruto.
Zapukałam dość głośno i czekałam aż blondyn mi otworzy. Na szczęście nie trwało to zbyt długo.
- Chyba opanowałam te technikę obronną! Musisz mi pomóc ją sprawdzić! Szybko. chodź! - zachowywałam się prawie tak jak on, muszę się uspokoić.
- Ok. Eee, Tenshi... co z twoimi oczami? - spytał lekko skołowany.
- A, no tak! Aktywowałam wreszcie moje kekkei genkai, dlatego tamta technika mi wyszła, coś z nimi nie tak? - muszę przestać tak szybko gadać, sama prawie nie rozumiem co mówię.
- Nie... Tylko wyglądają... inaczej. Są czarne, a w środku fioletowe.
- Aha, to musi dziwnie wyglądać... - już miałam dezaktywować Fuuhasan, gdy zobaczyłam coś dziwnego. Jakąś... energię. Skupiłam się na niej, by zobaczyć co ją tworzy. Znalazłam się w dziwnym pomieszczeniu. Było w nim ciemno, stały przeogromne kraty... Ciekawe co tam jest .... Już miałam tam podejść, gdy nagle otworzyło się za nimi wielkie, czerwone oko.
- Tenshi, słyszysz mnie? - ocknęłam się, znów stałam przed drzwiami mieszkania Naruto.
- Zamyśliłam się, coś mówiłeś? - pewnie to był jakiś "wymysł" Fuuhasan. Z resztą nieważne, muszę sprawdzić wreszcie Kanashimi.
- Nie, ale widać było, że nie słuchasz. Chcesz sprawdzić to swoje jutsu czy nie?
- Chcę, chcę... Chodź. - udaliśmy się na pole treningowe na którym ja i mój geniusz zostawiliśmy kilka zwojów. Na szczęście wszystko było na miejscu.
- To pokaż tą technikę! - zawołał blondyn. Złożyłam pieczęcie aktywując technikę. - I co? Już? - najwyraźniej go rozczarowałam.
- Tak, już.
- No, to przykro mi bardzo, ale twoja technika jest do niczego, bo nic się nie stało.
- Jak ci się wydaje taka beznadziejna, to może mała walka treningowa? - jestem ciekawa jak ta technika sprawdzi się w praktyce i jak Naruto zareaguje, gdy zobaczy, że jednak działa.
- Ok, ale nie masz ze mną szans. - jest zbyt pewny siebie, jak zwykle...
- Nigdy nie lekceważ przeciwnika, zwłaszcza gdy jestem nim ja. - moja technika obronna była już aktywowana, wystarczyło sprawdzić na co ją stać. Walka się zaczęła. Odbiłam się od ziemi, by uniknąć kilku kunaiów lecących w moją stronę. Ku mojemu zdziwieniu nie spadłam na dół. Szybowałam przez chwilę w powietrzu, bardzo wolno opadając, a Naruto gapił się na mnie z rozdziawioną gębą. Rzuciłam w jego stronę kilka ostrzy, ale zrobił unik, odbił się od drzewa i wymierzył mi cios pięścią. Wyraz jego twarzy był niezastąpiony gdy przeze mnie przeszedł i  o mało nie zderzył się z gałęzią. Prawdę mówiąc poczułam jak niewidzialna tarcza lekko popękała od uderzenia, ale to była przecież pierwsza próba, wiedziałam, że kiedyś  to dopracuję i nawet silne jutsu nie będą mi groźne! Moja technika spełniła już prawie wszystkie moje oczekiwania. Jeszcze tylko jedno... Skupiłam się na niej myśląc znów o wietrze, o tym, że jest nieuchwytny i niewidoczny. Naruto zaczął rozglądać się na wszystkie strony. Udało się! Nie widział mnie! Po chwili jednak chyba mój kamuflaż znikł, ponieważ blondyn zaatakował mnie kunaiami. Walczyliśmy jeszcze kilka minut, a potem uznaliśmy, że jest remis.
- Dzięki za trening, pa!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę swojego mieszkania. W poniedziałek egzamin. Ciekawe jak mi pójdzie, do jakiej drużyny mnie przydzielą... Nareszcie zacznie się życie ninja, misje... Doszłam wreszcie do mojego domu, zjadłam obiad i zaczęłam szukać zwojów, których do tej pory nie mogłam otworzyć, ponieważ nie aktywowałam wtedy Fuuhasan. Był tam opis pewnej bardzo ciekawej niedokończonej techniki. Może uda mi się ją jakoś dopracować... Było też kilka zwojów z opisami historii mojego klanu. Czytając je nawet nie wiem kiedy zasnęłam...


                                                                      ... --^^-- ...

Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!, Bum!, Puk, puk! (wiem, że to brzmi idiotycznie, ale cóż...- dop.)  - budzik, ściana... pukanie? Wstałam i uchyliłam drzwi. Za nimi stał Naruto.
- Ohayo, Tenshi! Idziemy?...Dlaczego jeszcze jesteś w piżamie?
- Dopiero wstałam... Już tam idziesz? Dopiero w pół do ósmej...
- No właśnie! W PÓŁ DO ÓSMEJ! Na ósmą egzamin. Zaspałaś czy co?
- Nie wrzeszcz tak... Nie, nie zaspałam.
- Późno wstajesz...
- Nie twoja sprawa, a tak w ogóle to co tu robisz?
- Nic, tak sobie przyszedłem, mogę wejść?
- Nie. - zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszłam się przygotować. Z rana moje dobre wychowanie nie było zbyt skore do rozmowy... Za 10 byłam już gotowa, wyszłam z mieszkania i poszłam w kierunku akademii. Na miejscu byli już prawie wszyscy, Naruto też. Chyba już się nie gniewał, że nie dałam mu wejść. W sumie mógł się tego spodziewać. Z samego rana wbił mi do domu i myśli, że dostanie herbatę i ciastka? Uśmiechnęłam się lekko wyobrażając sobie, co by było jakbym upiekła jakieś ciastka i jakby ktoś je zjadł... Już dawno doszłam do wniosku, że mogę je produkować masowo jako broń. Super ciastka - mega twarde, nadające się do rzucania jak shurikenami, trujące i prawdopodobnie toksyczne!( Nie czekaj! Zadzwoń w tej chwili a otrzymasz także oryginalną foremkę za darmo! Dzwoń teraz: 123 456 789! - dop.) Nic, tylko częstować... Z rozmyślania wyrwał mnie głos Iruki-sensei'a.
- Zaczynamy egzamin! Gdy zostanie wyczytane wasze imię i nazwisko, macie wejść do tamtej sali na egzamin. Życzę wszystkim powodzenia!
Zaczęło się wyczytywanie nazwisk. Powoli grupa stojąca przed salą zaczęła się zmniejszać, a każda z osób wychodzących trzymała w ręce ochraniacz ze znakiem Konohy...
- Kurohane Tenshi! - rozległ się głos, a ja weszłam do sali. Siedziało tam kilku nauczycieli. Kazali mi wykonać technikę replikacji. Złożyłam pieczęcie, a obok mnie pojawiły się 3 hologramy. Zadali mi jeszcze kilka podstawowych pytań.
- Zdałaś. - powiedział sensei. - Masz się tu stawić o 16. Weź swój ochraniacz i możesz iść.
Wyszłam z akademii z ochraniaczem w dłoni i skierowałam się od razu w stronę mojego mieszkania. Weszłam, wzięłam zwoje, których wczoraj nie zdążyłam przeczytać i zanurzyłam się w "pełnej akcji, ciekawej i zaskakującej" historii klanu Kurohane i Fuuhasan. Przez tę właśnie fascynującą treść wczoraj zasnęłam... Gdy skończyłam czytać było już po 15. Wyszłam z domu i kierowałam się znów w stronę szkoły. Gdy weszłam do sali było już tam sporo osób. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc i czekałam z niecierpliwością na "wyrok". Kiedy wszyscy się zjawili, sensei zaczął czytać skład drużyn.
- Jako, że mamy w klasie 35 osób, będą dwie czteroosobowe drużyny. Drużyna Pierwsza:...,... Druga:..., ... Szósta:..., Drużyna Siódma: Uzumaki Naruto, Haruno Sakura, Uchiha Sasuke, Kurohane Tenshi, waszym mistrzem będzie Hatake Kakashi. - nauczyciel czytał dalej, ale byłam zajęta patrzeniem jak Naruto wali głową w ławkę... Po kilku minutach, gdy wszyscy byli przydzieleni do drużyn podszedł do nas nasz nowy sensei i powiedział, że mamy się stawić jutro o 6 rano na polu treningowym. Wszyscy wyszli z budynku i uświadomiłam sobie, że po raz pierwszy nie idę najpierw na trening, a potem do domu. Okazało się także, że członkowie mojej drużyny mają domy w tym samym kierunku, co ja.
- Dlaczego muszę być z nim w drużynie?
- Bo Iruka-sensei tak zdecydował?- Na szczęście mój dom jest już niedaleko i uwolnię się od tego narzekania.
- Zrobili to specjalnie!
- Nie tylko ty nie jesteś tym zachwycony.
- Ale czemu on!? - Już niedaleko...
- Już to mówili - równowaga sił, czy coś w tym stylu...
- Ale ja nie jestem on niego słabszy!
- No to powiedz to im, a nie mi.
- Ale...
- Zamkniesz się wreszcie? - Sakura, która szła przed nami odwróciła się i spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- Telepatia to okropny ciężar, kiedy rozmawia się z takim idiotą... - przekazałam jej to w myślach z dwóch powodów: bo blondyn zacząłby się drzeć, że nie jest idiotą i żeby zobaczyć reakcję różowowłosej na mój głos w jej głowie.
- J-jak ty...? - haha.
- Magia. - rozłożyłam teatralnie ręce  i minęłam ją z uśmiechem. Miałam racje: mina Sakury była niezapomniana. Wyglądała jakby zobaczyła ducha, albo jeszcze coś gorszego.Wspaniałomyślnie się z niej nie nabijałam, niech zna moją łaskę. Szliśmy wszyscy dalej ulicami, gdy tylko doszłam do mojego mieszkania powiedziałam "cześć" i zniknęłam za drzwiami, reszta poszła dalej. Nie miałam nic do roboty więc wzięłam zwoje i poszłam trenować. Skoro już jako-tako opanowałam Fuuhasan, to mogłabym opanować jakąś nową technikę. Zdecydowałam się na tę zapisaną jako "niedopracowaną". Byłam ciekawa czemu tak napisali. Wszystko w jej opisie wyglądało na dopięte na ostatni guzik. Spojrzałam na kolejność pieczęci, a potem dość długo próbowałam ją wykonać. Trenowałam dwie, może trzy godziny, aż technika zaczęła mi wychodzić. Nie była taka znowu trudna. Jutro musiałam wcześniej wstać, więc wróciłam do domu.

                                                                      ... --^^-- ...
Wstałam tuż przed budzikiem. Kakashi-sensei powiedział żebyśmy nie jedli dziś śniadania, więc mój humor spadł o kolejny poziom. Oby to nie trwało zbyt długo, nie miałam ochoty na bieganie po polu treningowym o szóstej rano bez śniadania. Przygotowałam się, założyłam ochraniacz i wyszłam z domu. Na miejscu byli już wszyscy z drużyny oprócz sensei'a. Pojawił się dopiero pół godziny później.
- No, skoro już jesteście to zaczynajmy. Mam parę dzwoneczków. Ten kto nie zdobędzie jednego do południa - nie je śniadania, jasne?
Rozproszyliśmy się. Czekałam na odpowiedni moment, wykonałam Kanashimi i korzystając z paru minut niewidzialności podkradłam się do sensei'a. Jednak mój kamuflaż znikł w chwili dotknięcia dzwoneczka. Mistrz wymierzył mi cios pięścią, ale przeze mnie przeszła. Już miałam chwycić dzwoneczek, ale Kakashi-sensei odskoczył nagle daleko, ponieważ Naruto postanowił skorzystać z okazji i też zaatakował, tyle że "trafił" we mnie i wylądował w rzece.
- Idiota. Nie mogłeś trochę mniej przeszkadzać? - nie odpowiedział mi, był zbyt zajęty "walką" z sensei'em. Szybko znalazłam kryjówkę i zaczęłam obmyślać plan działania, gdy coś mi zaświtało.
- Sakura, może będziemy współpracować?
- Ok, to co robimy? Masz jakiś plan? - wytłumaczyłam jej moją strategię.Wystarczyło czekać...
- Teraz. - Sakura zaatakowała Kakashiego, a ja korzystając z zamieszania aktywowałam znów kamuflaż i zabrałam dwa dzwoneczki. - Mam. - Odskoczyłyśmy obie w krzaki. Dałam różowowłosej jej dzwoneczek i obserwowałyśmy chłopaków, którzy ciągle próbowali walczyć o śniadanie.
- Super, to co teraz? Czekamy te pół godziny i udajemy, że ich nie mamy, czy pomagamy chłopakom?
- Lepiej poczekajmy. Na razie nikt nie zauważył, że nam się udało, poradzą sobie.
Wybiła dwunasta. Sensei zawołał nas wszystkich na środek pola.
- Jesteście naprawdę do niczego. Tylko Sasuke zdobył dzwoneczek. Jesteście najgor... - nie dokończył, ponieważ Sakura i ja pokazałyśmy mu, że mamy dzwoneczki i że nawet nie zauważył naszej wygranej. - No, w takim razie tylko Naruto nie dostanie śniadania. Jutro mamy pierwszą misję. - dał nam śniadania i zniknął w smudze dymu.
- Kiedy wy je zdobyłyście? - blondyn gapił się na nas jakby widział nas pierwszy raz w życiu.
- Kiedy ty marnowałeś czas. Ja już idę, pa! - wzięłam swoje śniadanie i poszłam do domu...


Jak się czytało? Mam nadzieję, że teraz nie myliłam się z czasami, a przynajmniej nie aż tak bardzo. Długość chyba jest ok, nie? Dodałam dwa nowe obrazki do galerii. Co jakiś czas będę ją uaktualniać. Neko♥